FOTOGRAFIA

Na studiach w Lublinie traktowałem fotografię jako usługowe narzędzie do wypowiedzi artystycznych. Spotkanie z wieloma znakomitymi fotografami miało miejsce w Lublinie dzięki kontaktom z Galerią Labirynt. Po wyjeździe do Wrocławia, pod wpływem obserwowania działalności Galerii Foto-Medium-Art zmieniła się moja postawa wobec fotografii. Jerzy Olek, prowadzący tę galerię, był znakomitym animatorem. Prezentował europejskie i polskie sławy na interesujących wystawach, ale też dawał szansę wielu ludziom nieznanym, nie bacząc na notowania, tylko przyglądając się istocie propozycji. Temu miejscu zawdzięczam poznanie Andrzeja Jerzego Lecha, Jakuba Byrczka, Jardo Beneša i Wojciecha Zawadzkiego – którzy w różny sposób, ale bardzo znacząco wpłynęli na moje zainteresowanie fotografią. Bliższe kontakty z Jardo Benešem z Czech i Jakubem Byrczkiem z Katowic sprawiły, że zainicjowany został wieloletni cykl wystaw fotografii kontaktowej, czyli inaczej mówiąc – fotografii kopiowanej stykowo. Wystawy te skupiały artystów posługujących się aparatami wielkoformatowymi i kopiujących negatyw metodą „kontaktową” na papierze stanowiącym odbitkę negatywu 1:1.
W latach osiemdziesiątych tworzyłem rozbudowane aranżacje służące do realizacji fotografii w istotnych dla mnie miejscach. Pierwszym cyklem były układy ze spreparowanych przeze mnie listew oklejonych papierem i częściowo malowanych. Pracowałem z papierem gniecionym i rolkami papieru z pismem punktowym Braille‘a przeznaczonym dla niewidomych. Rekwizytami do aranżacji często stawały się przedmioty znajdujące się w mieszkaniu. Kontakty z Jakubem Byrczkiem zaowocowały możliwością zrealizowania w jego katowickim studiu cyklu fotografii aranżowanych. Były to fotografie z modelką ubraną w papierowe stożki i pozującą w dużych przestrzeniach teatralnie udrapowanych papierami. Wielokrotne wystawy artystów z kręgu fotografii kontaktowej przyczyniły się do zawarcia wielu, trwających do dziś, przyjaźni. Najważniejsze z nich to Ewa Andrzejewska, Wojciech Zawadzki i Maciej Hnatiuk. Ewa i Wojtek organizowali Biennale Fotografii Górskiej, prowadzili galerię fotografii oraz organizowali plenery fotograficzne w Karkonoszach, które odbywały się w schroniskach. Prawie dwadzieścia lat jeździłem na nie i fotografowałem głównie z powodu przyjemności obcowania z nimi, a dużo mniej z powodu zainteresowania fotografią górską. Dla samego sposobu fotografowania znaczącym faktem było nabycie w 1999 roku camery obscury w formacie 4 × 5 cala. Zapoczątkowało to prace fotograficzne wykonywane przy jej użyciu, najpierw w formacie 4 × 5 cala przez kilkanaście lat, a potem po skonstruowaniu następnej, w formacie 13 × 18 cm. W końcowym etapie mojego zainteresowania fotografią nabyłem w 2013 roku wielkoformatową kamerę obiektywową o formacie 10 × 8 cala. Zakończenie działalności w obszarze fotografii otworkowej miało miejsce po piętnastu latach, w 2014 roku, w którym wróciłem do fotografii obiektywowej.
Do pracy fotograficznej najczęściej inspirowali mnie przyjaciele. Kontakt z Maciejem Hnatiukiem skutkował nowymi realizacjami fotograficznymi. W latach 2013–2014 w jego studiu fotograficznym w Wałbrzychu zrealizowałem dwie sesje fotograficzne z użyciem kamery wielkoformatowej 10 × 8 cala. Powstały trzy cykle fotografii: Drzwi, Zamknięcia i otwarcia, Kraty – stanowiące jednocześnie działania performatywne, których zapis z użyciem wielokrotnych naświetleń odbywał się na tradycyjnych materiałach negatywowych. Po ich realizacji w roku 2014 sprzedałem lub rozdałem cały sprzęt do fotografii obrabianej chemicznie. W roku 2017, po śmierci Wojtka Zawadzkiego i Ewy Andrzejewskiej, zdecydowałem się na przerwanie aktywności w dziedzinie fotografii górskiej.